środa, 25 czerwca 2014

Jak nie odpowiadać na zaręczyny?

Wyobraź sobie taką sytuację: masz chłopaka/TŻ-ta (nie lubię tego określenia) / partnera i pewnego dnia ten zaprasza cię na romantyczną kolację, spacer czy coś w tym rodzaju. No wiecie co, kto lubi. Panuje miła, wręcz intymna atmosfera i wtedy nagle on przed tobą klęka i zadaje pytanie rodem z komedii romantycznej. Która z nas nie marzy o takiej chwili, nie snuje planów na przyszłość, nie oczekuje po cichu takiej akcji od swojego lubego.

Wszystko ładnie, pięknie. Rozmarzyłaś się pewnie i to nie na żarty. Swoją drogą możesz zacząć sugestywnie patrzeć się na jubilerskie wystawy podczas wspólnych przechadzek po centrach handlowych. U mnie zadziałało. Kilka razy co prawda było pytanie czego tam szukam. Można napomknąć, że podoba się ten czy inny pierścionek. Chociaż w sumie my mieliśmy to już nie przegadane.

Dzisiaj jednak nie o tym. Powiem wam, jak nie reagować na tę wspaniałą wiadomość, że księciunio zdobył się na męską decyzję i chce być z tobą do końca życia. Wiem, że my baby jesteśmy mega uczuciowe i czasem reagujemy za bardzo, dlatego z perspektywy czasu wam troszeczkę podpowiem.

Najpierw mów.

To jest jedno z najkrótszych słów. Tak/ nie ew. nie wiem. Naprawdę nie trzymaj faceta w zbyt długiej niepewności. Potem możesz ryczeć, śmiać się i zacząć udawać wilkołaka w czasie pełni księżyca. Nigdy odwrotnie. Pamiętaj, że mężczyzna też jest cały w stresie i gdy wybuchniesz płaczem lub co gorsza śmiechem, to może się wystraszyć, że ci się pierścionek nie podoba czy coś.

Ale jeżeli masz się spytać, czy sobie jaja z ciebie robi, to lepiej przemilcz tę chwilę. On to na pewno na poważnie. Myślę, że nie wykosztowywałby się na pierścionek tylko dla jakiegoś niesfornego żartu. Chociaż, kto go tam wie? To zależy od konkretnego księciunia, więc sama chyba wiesz najlepiej. W każdym razie uwierz w prawdziwość intencji i najpierw odpowiedz, co tak naprawdę o tym myślisz, a potem się rozpłacz. To nic, że się rozmażesz, może to pierwsza możliwość, żeby cię zobaczył bez make upu.

Tak nawiasem mówiąc, post powstał na bazie moich własnych doświadczeń i miał powodować delikatny uśmiech na twarzy. Dziękuję za wszystkie gratulacje. Pozdrawiam was.

12 komentarzy:

  1. Opowiedz o swoich zaręczynach! Gdzie były? Jak zareagowałaś? Jaka była atmosfera? Jestem baardzo ciekawa :D!

    OdpowiedzUsuń
  2. jaja sobie robisz? - heheh mina musiałaby być nieziemska, biedny facet :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze wiedzieć... ;) Ciekawe spostrzeżenie :) Na pewno w ten sposób facet będzie mniej trzymany w niepewności i odetchnie z ulgą, jeśli najpierw powiemy TAK :D Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do mnie, tematyka bloga bardzo podobna :) http://mondaydeadline.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię słuchać opowieści o zaręczynach ! :) Więc podpisuję się pod komentarzem koleżanki wyżej :)
    Dodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie !:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja od razu powiedziałam Taaaak :D

    OdpowiedzUsuń
  6. A u mnie to dopiero przede mną, zawsze coś jest ważniejszego i trzeba czekać :D http://prezydentka88.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętaj, że ty tylko czekasz. To do niego należy ten krok. Ale myślę, że powłóczyste spojrzenia w stronę jubilera a w sumie nie samego jubilera tylko wystawy jego sklepu mogą zdziałać cuda.

      Usuń
  7. No to gratulacje! Czekamy na posty ślubne <3

    http://chance-to-new-world.blogspot.com/ Zapraszam do siebie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym to zapewne jeszcze trochę, ale bez obaw - wszystko na pewno będzie na blogu.

      Usuń
  8. Ojj, to notka nie dla mnie ;) A tak poza tym, to gratuluję i życzę szczęścia!!!
    U mnie małe rewolucje blogowe zaszły; jak coś to możesz mnie czytać na:

    http://obserwatordalett-mojeprace.blogspot.com/

    http://piwnook.blogspot.com/

    To już nie spamuję więcej ;)
    Pozdrawiam ciepło :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. gratuluje, mam nadzieję, że w takim razie moje blogowanie do czegoś Ci się przyda:) ja mam to "nieszczęście", że mieszkam już ze swoim prawie 4 lata i chyba mu tak wygodnie hehe
    Poza tym również jestem ciekawa jak przedmówczyni, w jaki sposób oświadczył Ci się Twój Luby, o ile oczywiście nie masz nic przeciwko by podzielić się z nami tą historią:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jak mu za wygodnie to trzeba to zmienić. Ja w ogóle nie mam zamiaru przed ślubem mieszkać razem, bo by było za wygodnie. Ale trzymam kciuki i życzę szczęścia

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...