poniedziałek, 1 września 2014

Co zamiast Ice Bucket Challenge?


Moda na to powoli przechodzi, jak z resztą każda. Na początku był pomysł, idea i jak większość idei szczytna. Pomoc ludziom to jedna z najpiękniejszych idei. Za pomocą social-mediów wieść rozniosła się szybko. Podchwycili ją wszyscy: celebryci, sportowcy, blogerzy i małolaty. To nic, że po chwili większość zapomniała o co w tym wszystkim właściwie chodzi i szczytny cel zmyto hektolitrami lodowatej wody wylanej na żądne podziwu głowy. 


Niby ktoś tam jeszcze przypomina, że cel był szczytny, faworytny, że wpłacamy pieniądze i wszystko pięknie. Cudownie wręcz i z pożytkiem dla bliźniego. Prezesi fundacji charytatywnych cieszą się nagłą potrzebą lansu wśród społeczeństwa i możliwością pomocy. Za dwa tygodnie w porywach do miesiąca będzie już po wszystkim. Przedziwna gorączka ustąpi i kubeł zimnej wody przestanie być koniecznością. Okrąży glob jak meksykańska fala i z powrotem wszystko wróci do normy. Z resztą zbliża się jesień, za zimno na takie ekscesy. Życie wielu będzie się toczyło tym samym rytmem co wcześniej. Znowu wrócimy do swoich zajęć i egoizmu, będziemy żyć tak jakby wiadra z wodą nie było.

Nie zrozumcie mnie źle. Nie potępiam nikogo, kto podjął wyzwanie i bardziej lub mniej twórczy sposób zwiększył u siebie ryzyko na przeziębienie. Czynność jak każda inna. Chodzi mi raczej o aspekt pojedynczego impulsu przy takich akcjach. No bo co raz wpłacimy pieniążki na taką fundację, a potem o tym zapominamy. A potrzebujący muszą żyć dalej. Często później zapomniani przez większość. Podopieczni fundacji wrócą do swojego losu, chyba że kolejny wizjoner wymyśli coś, co porwie tłumy. A moim zdaniem pomoc powinna wynikać z potrzeby serca, być aktem woli, czymś co chociaż będzie przypominać marny portret miłości bliźniego. Można inaczej, ciszej, bez blasku fleszy i czujnego obiektywu smartfona. Przycisk "share" też nie jest do tego potrzebny.

Kolejnym zjawiskiem, które stało się niewolnikiem działania impulsu jest krwiodawstwo. Tu też robi się cyklicznie dni dawcy, wykorzystuje media, aby pozwolić ludziom ponieść się emocjom. Wszystko pięknie, tylko za jakiś czas centrum znowu świeci pustkami. A można się zawziąć i raz na kwartał odebrać 8 zasłużonych czekolad. No bo to nic nie kosztuje, a jaka satysfakcja. Można wybrać sobie fundację lub fundacje i wpłacać regularnie określoną kwotę na ich konto. Bez braw i lajków na fejsie. Można postawić na wolontariat i pomagać innym w sposób czynny. Nie raz, nie dwa uczestniczyłam w kwestach, spotkaniach w domach opieki i szpitalach - jeszcze w liceum, w szkolnym klubie wolontariusza. Wiem, że można po prostu być człowiekiem. Jak zwykle namawiam do zarejestrowania się w bazie DKMS-u. To nic nie kosztuje, a możemy uratować komuś życie.

Niestety nie stoję też po drugiej stronie barykady. Bo idąc za filozofią przemawiającą za obrazkiem z małym smutnym i spragnionym murzynkiem, ciężko by było zrobić cokolwiek. Bo niestety na czekoladach z krwiodawstwa nie ma znaczków Fair Trade, wybrana przez nas fundacja może istnieć i pomagać tylko na papierze, a DKMS jest wspierany przez firmę testującą kosmetyki na zwierzętach. Co robić w takiej sytuacji? Po prostu być człowiekiem, choć tak łatwo zejść na psy.

6 komentarzy:

  1. Hej, nominowałam Twój blog do Libster Blog Award i mam nadzieję że odpowiesz na tę nominację :)
    Zgadzam się z Tobą w 100% jeśli chodzi o tę akcję. Na początku pomysł świetny, jednak później chyba wszyscy zapomnieli po co się to robi...
    http://oneofthebillion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem akcja jest na plus. Wiadomo, że są ludzie i ludzie. Każdy inaczej zareaguje. Jednym się podoba a innym nie. Ale nie zmienia to faktu że ta fundacja w ciągu kilku zaledwie miesięcy zarobiła więcej niż przez cały rok 2013... myślę, że to mówi samo za siebie. I założę się że większość z tych gwiazd na stałe będzie tam coś wpłacać. Tylko o tym się nie mówi. Tak jak niektórzy do dziś nie wiedzą o co w tej akcji chodzi i myślą że gwiazdy wolą oblać się wodą niż zapłacić to 100dolarów np. A oni wpłacają o wiele więcej bo nawet po 10 tys.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wcale nie mówię, że akcja jest zła. Po prostu pokazuję nieco inny punkt widzenia, że można inaczej. Po prostu zbyt często działamy pod wpływem impulsu. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Świetny blog, zasłużył na... Nominację do LBA! :) http://hominis-est-errae.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to już druga nominacja. Chyba czas o tym napisać.

      Usuń
  4. Wiem, że temat już lekko przegadany ale najbardziej irytują mnie gimbazjaliści którzy uznali challenge za niesamowity fun i wrzucają milion filmików z dopiskiem 'jeśli w 24h nie wstawisz filmiku kupujesz mi czekoladę', krew mnie zalewa kiedy widzę takie coś! Ale niedługo jesień i skończy się 'moda' na Ice Bucket Challenge... Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...